sobota, 16 kwietnia 2016

"Szklane dzieci" - Kristina Ohlsson

Zjawiska paranormalne, duchy, potwory to problemy, które męczą prawie każde dziecko aż do wieku nastoletniego. Bujna dziecięca wyobraźnia zmusza do spania przy zapalonym świetle czy zasypiania przy obecności jednego z rodziców. Z pewnością jeszcze nie pomagają coraz to popularniejsze horrory, gdzie reżyserzy uwielbiają korzystać z motywów opętań czy klątw. To tylko bardziej nakręca w negatywny sposób i tak już przerażoną małą istotkę.

Billie, ku swemu niezadowoleniu, przeprowadza się razem ze swoją mamą. Od początku nikt nie wzbudza u niej zaufania. Niemalże od zwykłego wejścia do nowego miejsca zamieszkania, czuje, że coś jest nie tak. Pomimo paraliżującego strachu, który jej towarzyszy za każdym razem, gdy "dzieje się coś złego", jest zdeterminowana, by poznać historię domu i zagadkę czyhających w domu szklanych dzieci.

"Szklane dzieci" - Kristina Ohlsson
Historia Billie jest tutaj prosta. I tak samo prosto jest czytana oraz odbierana przez czytelnika (nie oznacza to jednak, że jest to negatywna cecha!). Nie ma zbędnych opisów, tłumaczeń czy przeciągania, które tylko by znudziły, a czytanie trwałoby długi czas lub nawet nie dobiegłoby końca. Każdy rozdział jest przyjmowany z chęcią, bo zawsze jest pewność, że COŚ będzie się działo. Tak, ta książka została skonstruowana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać, bo prawie na każdej stronie zaserwuje coś nieoczekiwanego lub ciekawego - kolejną intrygę czy nową poszlakę do rozwiązania zagadki. To jedna z tych pozycji, która zachęca, zmusza i każe wejść w w wir przygody, bo jak tego nie zrobisz, bądź przeklęty, czytelniku! Grzechem byłoby tego nie przeczytać, tak dobre to jest!

Z początku sądziłam, że przygoda 12-letniej Billie i jej przyjaciół będzie oklepana. Ot, zwykła, nic nie wnosząca lektura, która najpewniej będzie odpowiednia wyłącznie dla młodszych czytelników. Jakże się myliłam! Co prawda, przez kilkanaście pierwszych stron ciężko było mi się wciągnąć (z zupełnie nieznanych mi powodów), ale potem pochłonęłam wszystko jednym haustem. Intryga, czy te duchy w końcu istnieją czy nie (i skąd w ogóle się wzięły), naprawdę przyciąga. Właściwie to nie jest jedyna obecna tutaj tajemnica, którą Billie oraz jej przyjaciele - Simona i nowo poznany chłopak Aladdin mają do rozwiązania.
Chcecie wiedzieć więcej? Przeczytajcie! :)

3 komentarze:

  1. uwielbiam czytać książki, ale to zdecydowanie nie mój gatunek :) jednak fajnie, że masz pasję, to się ceni! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że moja mama nie wie jakie ksiązki czytam bo zapisałaby mnie do psychiatry chyba! Muszę się skusić po tą lekturkę.
    Pozdrawiam,
    ZaczytanaWiedzma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog!
    Lubię czasem sięgnąć po taką "dziecięcą" literaturę- wbrew pozorom daje wiele radości z czytania :-)

    OdpowiedzUsuń