czwartek, 4 lutego 2016

"Zabij mnie, tato" - Stefan Darda

                                    Zdzisław Mokryna, emerytowany policjant, przeprowadza się do Rykowa po tym, jak ogromny dla niego błąd popełnił w poprzedniej pracy. Introwertyk, jakim jest bohater, sprowadził się tu z myślą, że będzie miał spokój i jak najmniejszą styczność z mieszkańcami owej miejscowości.
                          Mokryna bardzo szybko zaprzyjaźnia się z Kamilem i Izą, właścicielami dobrze prosperującej pizzerii. Małżeństwo ma trzy córeczki - trzynastoletnią Wiktorię, dziewięcioletnią Julkę i rok od niej młodszą Olę. Wszystko w rodzinie układa się idealnie do czasu, aż najstarsza z córek wchodzi w okres buntu i pewnego dnia, wracając ze szkoły, nie odprowadza młodszych sióstr prosto pod drzwi domu. Obie dziewczynki znikają. Od tamtej pory równowaga spokojnego świata Rykowa legła w gruzach, a rodzinę Szykowiaków nawiedzają same złe rzeczy...

Recenzja "Zabij mnie, tato" - Stefan Darda

                      Autor od samego początku szczegółowo zaznajamia czytelnika z każdą z postaci i okolicznościami ich poznania przez głównego bohatera, co skutkuje zżyciem się z bohaterami. Zostało to skonstruowane w taki sposób, że wszystko, co dzieje się w książce, przeżywa się, jakby akcja miała miejsce w rzeczywistości, a zapisane kartki były sprawozdaniem z tragedii. Każda opisana sytuacja ma wpływ na reakcje czytelnika oraz odczuwane przez niego emocje.
                               Rozkręcona fabuła rozpoczyna się od pierwszej strony książki i już na wstępie informuje, że coś jest nie tak, co przyciąga jeszcze bardziej i nie pozwala się nudzić, dlatego bardzo ciężko odstawić lekturę przed całkowitym poznaniem zakończenia "Zabij mnie, tato".
                                 Elementem, który przykuwa uwagę jeszcze przed sięgnięciem po pozycję jest - jak zwykle - świetna okładka - klimatyczna i stawiające liczne pytania bez odpowiedzi, które zostaną rozwiane dopiero po przeczytaniu. Piękne podkreślenie, kim jest autor książki, z pewnością nie pozwoli tak szybko zapomnieć polskiego mistrza horroru.

                          Stefan Darda po raz kolejny pokazał, na co go stać. Karmi wręcz czytelnika wszelakimi nieskąpymi opisami Rygowa, postaci oraz odczuwanych uczuć przez głównego bohatera oraz osób, z jakimi ma styczność. Można powiedzieć, że jestem zawiedziona, iż autor ani razu nie pozwolił mi skończyć jakiejkolwiek jego książki z uczuciem niezadowolenia. Za każdym razem powoli, nie spiesząc się, syci niezaspokojone wyobraźnie czytelników, by potem na końcu nie pozostawić na nich suchej nitki.

1 komentarz: