poniedziałek, 8 lutego 2016

"Lek na śmierć" - James Dashner

DRESZCZ w dalszym ciągu przetrzymuje Thomasa w odizolowanym pomieszczeniu z dala od przyjaciół oraz bez jakiejkolwiek możliwości telepatycznej komunikacji. Ma to na celu przeprowadzenie Fazy Trzeciej, która rzekomo ma pomocny wpływ w odnalezieniu leku. Kiedy ten etap mija, zapada decyzja o zdjęciu Zatarcia, czyli przywróceniu Streferom wszystkich ich wspomnień sprzed pobytu w Labiryncie. Wówczas trójka przyjaciół - Thomas, Minho i Newt, buntują się przeciw temu. W międzyczasie ogłaszana jest informacja o tym, kto z obecnych nastolatków nie jest odporny na Pożogę...
Trójce buntowników udaje się uciec z centrali DRESZCZu razem z Brendą i Jorgem. Zmierzają w kierunku Denver - miejsca, które zamieszkuje Hans, osoba będąca w stanie pomóc Thomasowi w zdjęciu chipa umieszczonego w jego głowie. Docierając na miejsce, bohaterzy od starego znajomego Thomasa, Minho i Newta, dowiadują się o Prawej Ręce. Jakiś czas później siły Prawej Ręki i Thomasa łączą się, by razem zaatakować siedzibę DRESZCZu... 

James Dashner "Lek na śmierć"
 James Dashner w "Leku na śmierć" serwuje nam, czytelnikom, najwięcej emocji względem poprzednich dwóch: "Więzień Labiryntu" i "Próby Ognia". Zawarto tu wszystko: współczucie, ból, śmierć, determinację, walkę pomiędzy rozsądkiem a targającymi uczuciami. Autor przyłożył się, by ta ostatnia część była bardzo tkliwa i została w pamięci na dłużej. I fakt - została.

Twórca jednak zrobił najgorszą rzecz z możliwych - przez całą książkę powoli przygotowuje czytelnika do nieuchronnej śmierci jednej z postaci (właściwie dwóch, ale ta jest najbardziej emocjonująca). Robi to w tak gwałtowny sposób, że zostaje tylko zamknąć książkę, rozpłakać się i wyrzucić przez okno. Niestety ciężko jest to zrobić, gdy historia jest tak wciągająca i pragnienie poznania zakończenia jest tak pożerające. Dlatego wyrzucić (na półkę, oczywiście) można dopiero po zamknięciu ostatniej strony... 

James Dashner "Lek na śmierć"
Zachwyciło mnie zakończenie. Jednak nie to, w jaki sposób skończyli Streferzy. Mam na myśli końcowe "podsumowanie" znanej z filmu kanclerz Ava'y Paige - szefową DRESZCZu. Został tam wytłumaczony cały plan, według którego organizacja od samego początku miała działać. Kwestia "DRESZCZ jest dobry" nabrała sensu, bo rzeczywiście - jest. Chociaż właściwie można by rzec... była.

James Dashner dosłownie zakończył swoją znaną na całym świecie trylogię z wielkim BUM. Zdał egzamin pod każdym względem. W swoich trzech dziełach podkreślił, jak ważna jest przyjaźń, a także miłość, oraz jaki wpływ mają wewnętrzne szkody, spowodowane czynami czy chociażby słowami osób bliskich. Wszystkich fanów zżył z bohaterami książki, dzięki czemu i oni mogli poczuć się elementem tej pięknej zażyłości. 

4 komentarze:

  1. Książka już czeka na mojej półce i nie mogę się doczekać, aż poznam zakończenie tej serii :)
    Pozdrawiam, maleficent.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie czytałam tej książki ale może dzięki Tobie ją przeczytam kiedyś :)
    Obserwuję i pozdrawiam :)

    http://marthas-journal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała trylogia, ba nawet Rozkaz Zagłady stoi na półce i mimo że była to seria przeze mnie tak bardzo wyczekiwana nie mam czasu żeby się do niej zabrać. :)

    OdpowiedzUsuń